Przy takiej częstotliwości eliminacji kolejnych współplemieńców ja się zastanawiam jakim cudem oni jeszcze istnieją jako naród/kraj/państwo.
Zupełnie nie rozumiem, czego oni mogli chcieć od woźnicy. Rabunek? Wątpię, żeby na wozie były sterty banknotów. Jakiś dług? No kto rolnikowi pożyczy kwotę na tyle wysoką, żeby warto było potem kule dla niej marnować? Wątek miłosny? Ktoś sobie wyobraża, że taki woźnica wraca z pola, odkłada widły, otrzepuje gumiaki i idzie ruchać żonę gangsterowi? Nie wiem w jaki sposób ktoś taki się im mógł narazić, a nie wygląda to na jakieś przypadkowe zajście.