orisuniek napisał/a:
Widzisz,drogi kolego takie mieliśmy czasy.Fajki,tanie wina,dziewczyny w remizie...Nie to co teraz! dupodajki w wieku 16 lat,internet gdzie można się zeszmacić za drobne pln i tym podobne.Nikt nas nie zmuszał do tego ale ktoś spróbować musiał.I tak wyszło,że my stare wyjadacze z sadola pniemy się aby Wam młodzikom dorównać i wyrzeknąć się periodyków i nawyków.Staramy się żyć w zgodzie z młodszą kulturą ale macie do nas kilometry z zachowaniem.Nie macie zielonego pojęcia jak było z lat 80-tych i 90-tych.Jeżeli kłamałeś w wieku w profilu to wybaczam.Jeżeli synku masz lat 22 to zamilcz i się nie odzywaj.
Zamiast pisać "Widzisz,drogi kolego takie mieliśmy czasy.Fajki,tanie wina,dziewczyny w remizie.." wystarczyło napisać "Widzisz kolego, jestem debilem". Żadnej osoby, która pali nie traktuję poważnie. Dla mnie jest to szczyt debilizmu do potęgi n-tej brać do ryja coś, co:
- w cholerę kosztuje. Paka njatańszych smrodów kosztuje 15 zł
- jebie na kilometr tak, że muchy i karaluchy spierdalają
- cholernie szkodzi zdrowiu. Palenie nie ma ŻADNYCH pozotywnych skutków. Równie dobrze możesz pociąć starą oponę, sproszkować ją i zapalić - efekt ten sam, a taniej wyjdzie. Picie umiarkowanej ilości piwa nawadnia organizm, uzupełnia witaminy oraz sole mineralne, a picie małych ilości wina powoduje, że Włosi i Hiszpanie to najbardziej długowieczne narody w Europie, bo dzięki przeciwutleniaczom zawartym w czerwonym winie (+ dieta śródziemnomorska) dożywają 80-100 lat. Tam wino do obiadu (rozcieńczone) piją DZIECI! Kultura picia alkoholu kultywowana jest od maleńkiego, a nikt nie uzależnia się od niego, nikt tam nie leży nachlany, zaszczany, zasrany, zarzygany.
Od tych jebanych papierosów jebiesz, jak menel z Dworca Centralnego. Dziewczynę, która paliła całowałem TYLKO wtedy, gdy ją chciałem ruchnąć. Z jej mordy od papierochów jebało tak, jakby całowała się z menelem, albo zjadła zdechłego psa. Będąc w stałym związku moja dziewczyna nigdy nie paliła i nie będzie palić. Palacze to osoby słabe psychicznie. "Kurwa, jak nie zapalę, to komuś krzywdę zrobie". Serio? Ja nie palę i nie mam problemów z nerwami. Jaka to jest przyjemność? Co Ci to daje? Jesteś popierdolony, że palisz, no chyba, że plaliłeś już w życiu płodowym, bo matka przez cipę dawała ci kiepa i zapalarę. No to przepraszam i zwracam honor.. Tym się zaciągnąć nie da, by wciągnąć się w nałóg, trzeba przezwyciężyć ból i rwanie w płucach. To rzeczywiście jest tego warte?
"Palę, by wkupić się w łaski grupy". Jakiej kurwa grupy? Klasowej elity? Kim oni kurwa są? Wkupiłeś się w łaski klasowej elyty. I co? Dalej trzymasz z tymi ludźmi kontakt? Coś ci to dało? Poznałeś na fajku Billa Gates'a i uczynił cię jednym z udziałowców Microsoftu? Jak tak, to również zwracam honor, ale pewnie tak nie jest. Od dawna nie ma już żadanej grupy, a pozostał ci obrzydliwy nałóg. "Najlepsze znajomości poznaje się na fajku" - kurwa dobre, rujnuję swoje zdrowie i portfel by kogoś poznać. Równie dobrze mógłbyś zapisać się do klubu sadomasochistów. Wyszło by na jedno, z tą różnicą, że tam nie zapadniesz na raka płuc, a fajna dupa wychłostałaby Ci ciało pejczem. Nigdy nie czułem na sobie presji, by jarać, by czuć przynależnośc do jakieś grupy. W podstawówce zostałem pobity, bo odmówiłem papierosa, a w gimbazie część chłopaków naciskała, bym zapalił. Nigdy nie uległem presji, bo moje zdrowie jest zbyt cenne, by przypodobać się jakimś debilom i znam swoją wartość. Dla mnie palacz to ludzka spierdolina. Płacę za coś, co nie daje mi nic, ale przynajmniej zajmę czymś ręce. Znam kilku palaczy, którzy jarają od dziecka. Płytki oddech, nawet do autobusu nie może podbiec. Ojciec jednego z nich choruje na POCHP. Zostało mu jakieś 10 lat życia. Normalnie zajebista inwestycja! Wydaję całe życie kupę siana na coś, co nie daje mi NIC, by później zdechnąć w wieku 50-60 lat na raka, albo na płuca. Jak już chcesz się zabić, trzeba było odkładać całe życie dziennie po 15 zł, kupić w wieku 50-60 lat Mustanga z 1969 roku, wsiąść w niego i pierdolnąć nim w mur. Zdechłbyś w dużo mniejszym bólu w zajebistej, klasycznej furze. Przynajmniej znajomi zastanawailiby się, skąd miałeś na Mustanga, bo całe życie żyłeś przeciętnie, a tu taka fura.
Poza tym co Ty myślisz? Że jak dziadku jesteś przed 40 to taki kurwa z ciebie mentor jest? Dla mnie możesz mieć 80 lat i aparycję chińskiego albo buddyjeskiego mędrca, a i tak dla mnie jesteś zjebem. "Pokolenie lat '80, ty mały gnojku tego nie zrozumiesz". Ta, jasne... Tak się w moim życiu złożyło, że przebywam w grupie kilkunastooosobowej, gdzie NIE PALĄ pojedyncze osoby, i KAŻDA czynność podporządkowana jest pierdolniętemu nałogowi. Nawet filmu z nimi normalnie obejrzeć nie można, bo co 20 minut jest "przerwa na szludżek". W pracy to samo. Ja normalnie pracuję, reszta wypierdala na dwór "zajarać". Nie ważne, czy na zewnątrz pada, wieje, 37 stopni, -37 stopni, fajeczek musi być. Jak kiedyś będę miał swoją firmę, na pewno jej pracownikami nie będą osoby palące. Poza tym, jak pracodawcy opłaca się takich ludzi zatrudniać, którzy pracują mniej 1-1,5h niż osoby niepalące? Tak naprawdę to chuj mnie to wszystko obchodzi, ale do momentu, jak ja nie muszę wdychać tego smrodu. A nie jest to neutralny zapach, tylko ostry, gryzący smród, który nawet jak się wietrzy, to nigdy do końca nie wyleci. Wszystkie moje ciuchy jebią tak, jakbym palił. Raz przyjechałem do rodziców, do domu. Po 1 dniu otworzyłem torbę podróżną. Zajebało z niej tak, jakby do torby wsypał mi ktoś zawartość popielnicy. Zacząłem doceniać taką rzecz, jak to, że chodząc po domu u rodziców mogę swobodnie oddychać, nie czując smrodu dymu tytoniowego. Poza tym WSZYSCY palacze to pierdoleni egocentrycy. Nie patrzą dookoła, czy mogą zapalić, czy komuś to nie przeszkadza. Po prostu wymuje fajura i zaczyna go kopcić. Rozumiem, że w latach '60 palić można było nawet w kinie, ale mamy zaraz drugą dekadę XXI wieku, a nie lata '60 XX wieku. Najbardziej to mnie rozpierdalają "rodzice roku" - czyli baba w zaawansowanej ciąży jarająca szluga, wbrew pozorom bardzo powszechny widok. Taką kurwę powinno się potraktować z podbitego blachą Martensa w ryj, a potem powinno się umieścić z miejsca w jakieś izolatce. Następnie wtrącić do pierdla na kilka lat wraz z odwykiem nikotynowym za narażenie zdrowia/życia nienarodzonego dziecka. A potem płacze i apele w TV, że Brajanek urodził się z 20 niedojebaniami z i potrzebne jest 300.000 tysięcy na operację i rehabilitację. Często też widzę mamusię/tatusia pchającą/ego wózek wraz ze szlugiem. Natomiast wisienkę na torcie widziałem kiedyś mamusię prowadzącą autko, z tyłu w foteliku dziecko. Mamusia jarała papierocha, okna w samochodzie pozamykane. Na chuj ci jebana kurwo ten fotelik na którym siedzi dziecko, skoro i tak nie chcesz, by ono żyło? Trzeba było nie kupować fotelika, tylko za tą kasę kupić kilka wagonów szlugów.
Poza tym wszystkie koncerny papierosowe, w tym największy Phillip Morris (Marlboro, L&M) wydają rocznie grube miliardy dolców, by przekupywać na swoją stronę lekarzy i naukowców, którzy potem albo przestają publikować badania na temat palenia, albo piszą felietony / artykuły do naukowych magazynów, że "przeprowadziliśmy setki badań na grupie kontrolnej i papierosy wcale nie są takie be".
Dlatego chuj wam wszystkim palacze w wasze słabe psychicznie, rozjechane dupy za to, że my, osoby nie palące musimy czasem mimo woli ten smród z wami wdychać. Jaki chuj? 20 metrów długości, metr średnicy, pokryty nieocheblowanym drewnem, oblany czystą kapsaicyną, owinięty zardzewiałym drutem kolczastym.