Po prostu jej mąż ma wyjebane i się uśpił, nie żadne orale czy inne gówna.
A w angielskim "oral" jest neutralne i oznacza po prostu "ustny/ustne".
Przecież już w liceum to wyjaśniają, może wtedy jak nauczycielka mówiła o "oral exam" na maturze z angielskiego, to jakieś nieodjeby się głupio śmiały, bo - podobnie jak osoby wyżej - angielskiego uczyły się z pornosów, a "oral" znają tylko z kategorii filmów na jakiejś stronie porno.
ja pierdole następny... przecież każdy wie co oral oznacza, chodzi o dwa słowa "oral sex" a nie tylko jedno, jak to może być takie trudne do załapania. W ogóle to polemika się ta zaczęła jak jakiś gość wpierdolił te słowa do swojej wypowiedzi kompletnie randomowo