Pewnie wpierdolil rosołu na chrupkim nietoperzu wuhanskim że straganu no i się stało.
A sklepikarz ma nauczkę, że jak ktoś sie pyta o kibel to raczej nie bez powodu. Nikt nie sra poza domem jeśli nie musi...
Po gościu było widać, że walka jest przegrana i do publicznego nie dojdzie.
To jest to stadium gdy już nie możesz się ruszyć z miejsca bo jeden ruch i zwieracz robi samowolne otwarcie na 110% i leci zrzut i w sumie stoisz w miejscu męczysz się i wiesz że już nic nie można zrobić. Czekasz na cud który nigdy nie następuje.
Gdyby mi się chciało aż tak srać, to bym prędzej się zesrał gdzieś za rogiem na ulicy... Co za problem wyjść chociaż, a nie robić z siebie zjeba w środku sklepu...