Cytat:
Przesadzili z tą rtęcią.
"Kropla na skórze może być śmiertelna. Trzy rozlane łyżki stołowe rtęci wymagają zespołu do walki z niebezpiecznymi odpadami do ich usunięcia"
Przez lata alchemicy pracowali z rtęcią, żaden nie umarł od kontaktu kropli rtęci ze skórą. W pewnym okresie lekarze zalecali swoim pacjentom smarowanie skóry rtęcią w celach leczniczych. Było to tak samo mądre jak połykanie tasiemców na odchudzanie, ale polecali i nikt nie umierał po samym dotyku. Nawet w Polsce były przypadki że w szkołach podstawowych znajdowano rtęć w nieszczelnych beczkach po ogórkach, dzieci żyły i żyją nadal.
Na laboratorium nie raz wylewało się rtęć, fajna w dotyku tylko cholernie uciekała. Wystarczy zasypać siarką, zebrać i wrzucić do pojemnika z odpadkami ciekłymi, tak by nie parowała.
Dołączę i ja do gron malkontentów. Materiał podany w formie teledysku dla bachorów z ADHD. Na dodatek zawiera sporo błędów. Jeśli już o rtęci mówimy to tak się składa, że metaliczna rtęć nie jest szkodliwa nawet po połknięciu! Toksyczne są jej pary i związki ozpuszczalne w wodzie. Silnie zyspergowana w tłuszczu rtęć była nawet używana jako tzw. szara maść, leczono nią wszawicę i syfilis.
Rozumiem, że rzetelnie zrobiony program edukacyjny jest nie do przełknięcia przez nastoletniego odbiorcę XXI wieku. Musi być "muzyka" robiona wiertarkami, efekty stroboskopowe i najwyżej dwie linijki tekstu na minutę.
P.S. Najlepszą substancją do zbierania rozlanej rtęci jest srebro. Kropelka rtęci dotknięta srebrną blaszką dosłownie w nią wnika. Błyskawicznie tworzy się amalgamat. Kawałkiem srebra można zbierać rtęć aż ten zacznie mięknąć od nadmiaru tejże. Taka srebrna bransoletka odpowiednio nasycona rtęcią byłaby na pewno doskonałym prezentem od każdego sadysty dla kochanej teściowej.