Wysłany:
2014-01-23, 0:36
, ID:
2880388
1
Zgłoś
"...Co my tam mamy? Mniej - więcej to samo, co było w Polsce w latach 80: wprowadzono szereg ustaw, które zakazują spotkania, strajki, jakikolwiek inny przejaw niezgodności z rządem i prezydentem, Internet będzie całkiem kontrolowany przez rząd, jak i wszystkie agencje informacyjne. Za naruszenie tych praw ludziom grozi 15 lat więzienia. Jutro może zostać wprowadzony stan nadzwyczajny.
Na razie ludzie pokaleczone nie mają możliwości zwrócić się do szpitali, bo tam na nich czekają milicjanci. Lekarzom, pomagającym ludziom na miejscach, brakuje leków. Również oni muszą, wg kolejnej nowej ustawy zgłaszać takiego rodzaju przepadki milicjantom.
Władze zatrudniają dresiarze z prowincji do kaleczenia ludzi, niszczenia samochodów, grabieży i plądrowania. Milicja, rzecz jasna, ich broni, o ile ktoś próbuje ją wołać. Poruszanie się miastem nawet poza dzielnicami centralnymi jest niebezpieczne.
Oprócz tego, osób, co poruszają się w małych grupach czy pojedynczo łapają pośród ulicy milicjanci czy gości z SB, biją i przeprowadzają do pudła. Gdzie oskarżają o cokolwiek do głowy przyjdzie.
Władze używają już przeciwko demonstrantom broni palnej, w tym celowo strzelają do dziennikarzy, oświetlających sytuację. I przy tym próbują kłamać, że to wina protestujących.
Ludzie próbowali wcześniej rozwiązać to pokojowo, dosyć długo próbowali, ale jedyne, co otrzymali to tylko pogorszenie sytuacji.
Czyli krótko - jest niezmiernie chujowo.
Dziękuję za uwagę i proszę o zrozumienie."
To wyjaśnia wszystko, przynajmniej mi. Media kłamią, podają tylko, że protesty zaczęły się po zerwaniu rozmów z ue...