Psilocke napisał/a:
Wiele lat temu w zakopanym byłem dwa razy w życiu. Pierwszy i ostatni.
Takiego poziomu skurwienia i wyzysku chyba nie ma w całych górach.
Swoją drogą kompletnie nie rozumiem tej fascynacji zakopanym.
Stragan na straganie, kupa ludzi i naganiaczy.
Jeśli jadę na urlop to po to żeby odpocząć a nie łazić po jednym wielkim bazarze.
Jest naprawdę mnóstwo fantastycznych miejsc w naszych górach, gdzie wszystko jest fajniejsze, a zwłaszcza ludzie.
Przecież to tylko baza noclegowa z dużym zapleczem gastronomicznym. Jak już się jedzie na narty do Białki to lepiej w Zakopanem wziąć noclegi niż w samej Białce czy Bukowinie, bo przynajmniej wieczorem można się gdziekolwiek przejść czy zrobić jakieś zakupy. Narzekają ludzie, którzy jeżdżą do Zakopanego w święta, nowy rok, ferie, albo majówkę. Chyba oczywiste jest to, że wtedy nie wolno tam jechać bo wygląda to jak wygląda. Ceny są nagle 2x wyższe, nocleg ciężko znaleźć bo tłumy idiotów się zjeżdżają żeby zjeść podrabianego oscypka z żurawiną za 20zł ze straganu. Do samego miasteczka warto przyjechać poza sezonem - jak na narty to w pierwszej połowie grudnia, albo jak śnieg jeszcze będzie to jak wszystkie województwa skończą ferie. Jak do pochodzenia po górach to poza okresami gdzie szkoły mają wolne, bo wiadomo że wtedy przyjeżdżają tam całe rodziny. Dokładnie to samo dzieje się nad Bałtykiem w przybrzeżnych miejscowościach. Syf, kiła i mogiła, stare frytki za 50zł, zepsuta ryba za 150, noclegi 10km od linii brzegowej w cenie 5 gwiazdkowego hotelu nad plaży przy morzu śródziemnym, a Polacy się tam pchają na siłę w lipcu i sierpniu... Wystarczy pojechać na wiosnę lub jesienią i jest 100x przyjemniej i kilkadziesiąt procent taniej.
Po prostu trzeba myśleć.