Chciałbym podjąć temat tegorocznego Marszu Niepodległości. Zanim rozpocznie się burza g*wna chciałbym zaprezentować wam to co udało mi się zobaczyć będąc osobą maszerującą przy Straży Marszu Niepodległości i to co udało mi się odnaleźć w sieci. Muszę to zrobić bo to co widzę w mediach jest jedną wielką kpiną i kłamstwem. Po pierwsze chciałbym podjąć temat organizacji, która jest przez wszystkich na około krytykowana. W tym roku wystawiono 700 strażników, którzy w głównej mierze należeli do ONR lub MW, chociaż pojawiali się również ludzie z harcerstwa, strzelca, zwykli szarzy obywatele a nawet kleryk (któremu chylę czoła swoją drogą za to że był z nami):
Najlepszym dowodem na to że organizator robił wszystko co mógł by MN przeszedł w sposób pokojowy ukazuje poniższy film. Jak widać SMN odgradza kibiców od lewackiego squatu (mimo że większość z członków SMN to śmiertelni wrogowie antify). Jak widać kibice mieli ich w dupie. Co więcej, pod koniec widać jak kilku z nich kopie usiłujących zapanować nad sytuacją wolontariuszy. Fakt, faktem było ich zbyt mało. Brygada przy której byłem znajdowała się na początku marszu po prawo od transparentu "Marsz Niepodległości". Było ich około 70. Mimo że byli w dość dobrych nastrojach na początku marszu okazało się że przez 5 godzin odpierali ataki kiboli. Gdyby nie to że brygada po lewo nie dała rady, nie doszło by do ataku na policję bo prawej ekipie się to udało mimo że sam dostałem około 15
propozycji wpierdolu od "patriotycznych kibiców" a oni już prawie się z nimi bili. Kiboli nie było wielu, to fakt. Niestety, Ci z którymi miałem kontakt byli bezmózgimi tumanami, których należało by z miejsca odstrzelić.
Chciałbym zauważyć pewną prawidłowość w mediach, które od wczoraj wszystkie negatywne incydenty związane z MN określają jako akcje kiboli, narodowców albo po prostu członków MN. Chciałbym podkreślić że na marszu było ponad 100.000 osób. Wśród nich, mógł maszerować ktokolwiek. Nie było żadnej listy obecności, selekcji, egzaminu z historii czy zaliczeń z zakresu ideologii narodowej by na marsz się dostać. To kto zaliczał się do MN definiowały dwie rzeczy: trasa marszu oraz kordony SMN, który określał granice pochodu. Każdy kto znalazł się po za trasą i poza kordonem SMN przestawał być członkiem MN a więc kibice z powyższego filmu się do tego zaliczają.
Tu z kolei widok z góry. Doskonale widać jak kibole rozrywają kordon SMN. Doskonale też widać jaki stanowią ułamek całego marszu i jak niewielu ich jest. Co ważne, zauważcie że mieszkańcy squatu pojawili się na dachu natychmiast. Byli odziani w kominiarki, mieli kamienie i koktajle mołotowa. Cały budynek był z resztą przyozdobiony całą masą transparentów. Czy to nie jest dość dziwne?
youtube.com/watch?v=u2QiBoCw--0
Kolejna kwestia to problem tęczy. Jeszcze parę godzin temu mógłbym rozwodzić się nad tym problemem na kilkanaście stron ale zobaczyłem poniższą grafikę. Wystarczy że napisze iż tęcza nie obejmowała trasy marszu i że nie było tam SMN. reszta jest na zdjęciu.
Tegoroczny MN to temat rzeka. Nie chce rozpisywać się na chujdylion stron więc przejdę do puenty. Od 3 lat, żaden szary uczestnik MN nie ucierpiał, a jeśli już to tylko i wyłącznie z powodu nieuzasadnionej agresji policji i to poza granicami marszu. Z roku na rok, mimo bardzo negatywnych ocen marszu w tv coraz więcej ludzi przyjeżdża na to wydarzenie. Ludzie wiedzą że nie ma czego się bać, ludzie wiedzą że warto tam być. Scenę gdy przede mną stanęło kilkadziesiąt tysięcy ludzi z potężnymi chorągwiami powiewającymi na tle nieba znałem tylko z filmów, a tam widziałem to na żywo. Stałem przed potęgą, przed setkami flag i ogromych chorągwi z narodowymi barwami, które powiewały na wietrze i górowały nad morzem ludzi, z których gardeł wydobywał się potężny ryk. Jestem dumny z tego że wiele brygad SMN potrafiło powstrzymywać kiboli. Jestem dumny z tego że wielu z nacjonalistów, którzy byli w SMN trafili do szpitali bo chronili lewaków i starali się by MN był wydarzeniem pokojowym. To co widzicie w mediach niestety jest głęboką manipulacją. Polecam śledzić to co będzie działo się w sieci i nie wyciągać pochopnych wniosków.