Kurwa, kurwa, kurwa! Obiecałem sobie, że już którymś hejtem na Mad Max'a, że nie będę się wypowiadał. Nie wytrzymam.
bloodwar napisał/a:
W sumie całą fabułę streścił trailer - jadą, napierdalają się, jadą, napierdalają się... To smutne, że tak głęboki, wielowątkowy film z przesłaniem jak Mad Max można było spłycić do 90 minut pościgów samochodowych
Chyba oglądaliśmy nie ten film. Ten film miał więcej z Mad Max'a niż wszystkie poprzednie części. Reżyserował go Miller, czyli jeśli nadal nie wiesz, twórca pierwszego i oryginalnego Mad Max'a. W obu pozostałych był tylko asystentem, w "Wojowniku Szos", scenariusz został mu narzucony, a w "Kopule Gromu" był raptem ASYSTENTEM reżysera. Odpowiadał, za sceny wybuchów i takie tam. "Na drodze gniewu" był jedynym reżyserem, film został napisany według jego pomysłu i nagrany tak jak chciał. Dodatkowo miał teraz ogromny budżet do spożytkowania, czyli to czego mu najbardziej brakowało w pierwszej części, a czego nie mógł wykorzystać w następnych. To jest najbardziej prawdziwy Mad Max, ze wszystkich części, jeśli weźmiemy pod uwagę zdanie reżysera.
Wróćmy teraz do fabuły. Chuj mnie strzela jak widzę, że ktoś nie był w stanie docenić fabuł tego filmu, gdy nawet kopie cię w jaja i krzyczy, że tu jest. Jeden wielki pościg to tylko podstawa pod właściwa fabułę. Głównym motywem tego filmu jest odkupienie. Nie tylko Mad Max'a, który jest ścigany przez duchy przeszłości, ale również Furiosa, która postanawia uratować kobiety Joe'a. Od początku wiedziała jak to mogło się skończyć, była gotowa w pełni się poświęcić nie dla siebie, a właśnie dla nich, żeby mogły wieść normalne życie i nie musiały być tylko towarem rozrodczym. Jak można tego kurwa nie widzieć? DO tego przemiana Max'a, poznajemy go jako totalnego wyrzutka, pokazuje pełen brak zaufania już nawet po momencie przyłączenia się do Furiosy, te nerwowe tiki, ciągłe celowanie z broni i trzymanie wszystkich na muszce. Ale nawet on z czasem sobie uświadamia, że tutaj nie chodzi o niego. Że nie walczy o swoje życie, a o życie innych i że tylko tak będzie mógł odkupić błędy przeszłości. Ten kto oglądał poprzednie części może się domyślać o co chodzi, ale i bez tego ten motyw wręcz kopie w dupę i nie trudno zwrócić na niego uwagę.
g666 napisał/a:
@up i @upup Czyli to jednak nie jest prawdziwy MadMax, tylko 100% napierdalanka drogi? Jestem zawiedziony.
Nie, to jest najprawdziwszy Mad Max, czytałem w wywiadzie z Millerem, gdzie powiedział, że właśnie o takim filmie myślał od samego początku, niestety budżet oraz technika na to nie pozwalały. Tego filmu nie można oceniać przez pryzmat poprzednich części, to zupełnie coś nowego, Mad Max przeniesiony na wyższy poziom. Genialna muzyka, miałem to szczęście, że oglądałem go w kinie, niesamowite uczycie, muzyka wręcz wbija cię w fotel, że nie wspomnę momentu gdy staje się bardziej rytmiczna, przypomina bicie ludzkiego serca, coraz bardziej przyśpiesza, a z nią nasze tętno, bo ludzkie serce nastawia się i synchronizuje z takimi dźwiękami, po prostu coś niesamowitego. Gra aktorska na najwyższym możliwym poziomie, Hardy i Theron dorzucili do pieca! Niesamowicie wczuli się w role, szczególnie Hardy który zagrał po prostu prawdziwego szaleńca, nie dość, że przez cały czas mówił zmienionym głosem, to na dodatek jego mimika, to jak się poruszał, jak po prostu zagrał, było na najwyższym poziomie.
Brawa należą się całej obsadzie, świetna praca kamerą, dobry montaż, efekty specjalne których było bardzo mało (podobno tylko około 25% filmu to efekt pracy komputera), świetne maszyny, niesamowicie klimatyczne! Totalna poezja.
Chyba napisałem co chciałem. Żeby nie było, sam uwielbiam stare Mad Max'y, ale ten film jest na zupełnie innym, nieosiągalnym poziomie.