W wiosce w której mieszkam w tamtym tygodniu był pogrzeb pewnego dziadka.
Całe życie handlował bykami, sam samiutki wprowadzał je na swój samochód do przewożenia ich na skup bo oczywiście nikogo do pomocy nie zatrudni - on nie będzie za takie coś płacił.
jakieś 2 lata temu jeden byczek trochę go podeptał i dziadek był jakiś czas w szpitalu.
Cała rodzina mu tłumaczyła - dziadu, są firmy które przyjeżdżają i sami te bydło ładują, dają ci kasę i jadą dalej a ty nie musisz się już tym zajmować RAZ ze względu na swój wiek a dwa, że to wcale aż tyle nie kosztuje i nie warto tak ryzykować. Dziad oczywiście po wyjściu ze szpitala kuśtykał i dalej sam pracował.
Do sedna, w tamtym tygodniu przy próbie załadunku jeden byk przebił go rogiem, sforsował bramkę i popier*alał z dziadem na swoim łbie.
Przebił mu płuco i dziadek wykitował. Żebyście widzieli jak babuszki wiejskie odprawiały modły przy płotach swoich domów podczas gdy byk paradował po wiosce ze swoim orderem