A dziecko się cieszy, od razu widać wpływ destrukcyjnych bajek na tak młody umysł, brak instynktu i świadomości zagrożenia dla życia ludzkiego, później wyrośnie na małego sadola który będzie dmuchał żaby przez dupę za pomocą słomki i pisał że hard się skończył gdy pływał jeszcze w jajach starego a w ogóle jebać ludzi ale piesków szkoda.
Sytuacja jak w Bielsku-Białej.
20 maja 1986 roku, godzina 19-ta. XII Festiwal Teatrów Lalkowych organizowany przez teatr Banialuka został urozmaicony startem balonu na ogrzane powietrze z centralnego placu w mieście. Do czego to doprowadziło?
Wśród licznie zebranych mieszkańców miasta była również mała siedmioletnia dziewczynka z warkoczem o imieniu Agnieszka. Kręciła się wokół balonu upiększonego kilkoma szarfami zwieszonymi z podobizny twarzy lalki umieszczonej na powłoce balonu Harcerz SP-BZP.
Ponieważ balon był sporych rozmiarów, a plac zwany Wzgórze nie był duży, więc piloci musieli zadbać o mocne nagrzanie powietrza w balonie, aby szybko unieść się bezpiecznie między kamienicami okalającymi plac do góry. Przygotowania się zakończyły, bezpieczeństwa pilnowali milicjanci, załoga podjęła decyzję startu. Liny cumownicze został zwolnione i balon szybko uniósł się w powietrze. Gdy gondola balonu z pilotami była powyżej dachów, zebrany tłum ujrzał na końcu najdłuższej szarfy wiszącą dziewczynkę z warkoczem.
Zapanowała w pierwszej chwili grobowa cisza, po czym tłum pokrzykując ruszył śladem lecącego balonu chcąc ją ratować w razie upadku. Balon przemieszczał się w stronę centrum handlowego Klimczok przy ulicy 3 Maja.
Wreszcie zmęczone dłonie nie wytrzymały obciążenia i dziewczynka spadła na jedną z wysokich na około dwa metry liter neonu umieszczonego na dachu domu handlowego Klimczok. Potłuczoną dziewczynkę jak się później okazało pogotowie odwiozło do szpitala Nr 3 w Bielsku-Białej na oddział chirurgii doktora Edwarda Hynka.
Idź się w łeb pierdolnij. Naturalnym odruchem KAŻDEGO człowieka na upadek, potknięcie się, wywrócenie jest śmiech. Dopiero po kilku sekundach człowiek ocenia, czy nie stało się tej osobie nic złego. Poza tym 5-10 letnie dziecko do końca nie wie, co jest dobre, a co złe. Dla niego było to zabawne. Gdyby stało się to mi, lub znajomemu, miałbym to nagranie, i skończyłoby się na strachu, sam posikałbym się ze śmiechu, oglądając to przy piwie.
Porównałeś własnie potknięcie z upadkiem z kilkunastu metrów? Co do pierdolnięcia w głowę to Ty się chyba pierdolnąłeś przed napisaniem tego wysrywu. Jednak oglądając filmiki gdzie rodzic ginie/popełnia samobójstwo na oczach dzieci to nie jest im do śmiechu co sugeruje że jednak dziecko jest w stanie oceniać tego typu sytuacje i ma świadomość związku przyczynowo-skutkowego.