Ork.Fajny napisał/a:
Ale o co chodzi?
Wiesz... pofatyguję się i odpowiem (może bardziej innym niż Tobie, bo jak znam życie trolle i pożyteczni idioci PiSu nadal będą uważać, że w sumie to nic złego, a w ogóle to za PEŁO to było jeszcze gorzej).
O tym, że koronawirus pojawił się w Europie wiadomo co najmniej od połowy lutego, od początku marca już pewne było, że nie oszczędzi on Europy i będzie gorzej niż w Chinach. Co w tym czasie robili polscy pOSŁOWIE?
A no nic... zapewniali (znaczy się bredzili co im prezes kazał), że monitorują, że wszytko jest pod kontrolą.
Wiadomo, że kłamali że nie będzie tak kolorowo jak bredzą bo pod siebie projekty i ustawy pisali ->
nczas.com/2020/04/19/nowy-pomysl-pis-rodziny-rzadzacych-z-lepsza-opiek...
Na początku epidemii w Polsce oprócz wprowadzenia obostrzeń nie zrobili kompletnie nic w sprawie wyborów, a doskonale wszyscy wiedzieli, że to będzie duuuuży problem i trzeba znaleźć jakieś sensowne rozwiązanie.
To osiołki jakoś na miesiąc przed wyborami zaczęli się zastanawiać... co by tu zrobić. I posypała się lawina idiotyzmów, ustaw pisanych na kolanie (bubli prawnych), przepychanych butem bo prezes kazał, wprowadzanie zmian w wyborach (gdzie zmiany powinny być wprowadzane do 6 miesięcy przed wyborami).
Oczywiście... matołki wołają i będą wołać... a w którymś tam landzie w Niemczech da się korepspondecyjnie.
Tylko, że u nich ta formuła funkcjonuje od 60 lat i dotyczy miliona osób.
A u nas... teoretycznie na 20 dni przed wyborami nie wiadomo absolutnie nic, ani formuła głosowania, ani komisji nie ma skompletowanych, pewne jest że wybory nie będą powszechne, bo w wielu krajach nie będzie komisji i nie będzie w ogóle organizowanych wyborów dla Polonii (chociaż osobiście uważam, że kto nie był w kraju przez ostatnie 3 lata, nie powinien móc głosować - to póki co jednak konstytucja zapewnia i im możliwość udziału).
Jest totalny burdel... projekty zmian procedowanych totalnie się wykluczają.
Obecna obstrukcja doprowadziła do idiotyzmu, że nie ma jednostki odpowiedzialnej za przeprowadzenie wyborów. Ostatnie przepychane kolanem zmiany odebrały gminom wystawianie zaświadczeń do prawa do głosowania poza miejscem zameldowania i jeszcze nie nadały tego prawa nikomu innemu, a także to że nie ma w tej chwili instytucji odpowiedzialnej za zlecenie chociażby drukowanie kart do głosowania i zorganizowanie komisji - te prawa zostały odebrane PKW w nowej tarczy antykryzysowej i nie zostały nadane nikomu innemu.
A jak już o tej zmianie w konstytucji... to dlaczego 2 lata, a nie rok? Bo teraz nie da się głosów kupić i wychodzi, że tarcze antykryzysowe to buble i ludzie będą jeszcze pamiętać?
Jakoś żaden osiołek nie pomyślał, przy tej sraczce legislacyjnej, że może jak już wprowadza się do obiegu prawnego stan epidemiczny, to zrównać go w konstytucji formułkami jak przy stanie wyjątkowym, że z automatu wprowadzenie stanu epidemicznego w kraju przesuwa wybory.
Zresztą... czemu niby nie można wprowadzić stanu wyjątkowego (nie... odkszodowania są w przypadku stanu klęski żywiołowej i tym manipulują pisiorki)?
Rozwiązanie było i jest... banalne wręcz.
Tylko... PiSowi nie na rękę, żeby wybory odbyły się w 100 dni po zakończeniu stanu epidemicznego, bo w kraju nadal będzie kryzys i syf z którym będzie ciężko im sobie poradzić i nie da się kupić głosów obiecankami.
Więc o to chodzi... o opieszałość władzy we wprowadzaniu dobrych rozwiązań, o skupienie się na tym co ważne (a nie odgrzebywanie starej ustawy prolife z szuflady, byle przykryć syf), od idiotycznej sraczce legislacyjnej rodzącej buble, o to jak władza taktuje obywateli (wy siedzicie w domu, my sobie robimy obchody), o ten wylew kłamstw (wcześniej wybory korespondencyjne to oszustwo i je wywali, a teraz najlepsze co ten kraj mogło spotkać), o indolencje, o grzebanie w formule wyborów na 20 dni przed tymi. Już nie piszę nawet o braku kampanii (to i tak tylko plebiscyt i mało kogo obchodzi program - ale zgodnie z prawem powinna być i każdy kandydat takie samo prawo do kampanii powinien mieć), o zbieraniu podpisów na kandydatów (w dobie epidemii to praktycznie jest niezgodne z narzuconymi obostrzeniami i dochodzi do takich dureństw jak z podpisami Jakbiaka - do skrzynki mu rzekomo wrzucali).
Albo trzeba być debilem, albo trollem PiSiwskim, albo pożytecznym idiotom, żeby w obecnej sytuacji durnie się pytać "Ale o co chodzi?" i wypisywać jeszcze, że przecież jest tak jak by wszyscy chcieli.
Na dzień dzisiejszy (zgodnie z jeszcze dziś obowiązującym prawem) obowiązuje nas prawo z wyborami bezpośrednimi (osobiście w komisjach), a korespondecyjnie głosować będą mogły osoby na kwarantannie i 65+ (tylko żeby dostać pakiet, muszą się osobiście udać do urzędu, żeby to zgłosić - szczególnie osoby na kwarantannie mogą iść osobiście to załatwić - BRAWO).
Kolejna ustawa obejmująca wszystkich do głosowania korespondecyjnego wyszła z sejmy i jest w senacie, senat zajmie się nią 6 marca... wiadomo, że kolejne kroki "sejm + podpis marionetki" to jest kwestia jednego wieczoru, więc ostateczny kształt wyborów i zaklejanie dziur w starych bublach prawnych nastąpi dopiero 7 marca. Wiadomo, że wybory można jeszcze przesunąć na 17 maja... ale to nadal lipa (pisiorki już zaczynają mówić o 24 maja jeszcze... ale tak naprawdę ostatni możliwy dzień to formalnie 23 maja jakoś).