Kiedyś jak byłem jeszcze namiętnym koniobijcem (12-13 lat), bawiłem się na działce młotkiem, wbijało się gwoździe gdzie popadnie. Znalazłem pień ściętej jabłonki, tak do pasa mi sięgał. Biorę zamach i jeb, zamiast w gwóźdź to między nogi. Po chwili zwijania się z bólu poleciałem do łazienki zobaczyć czy przypadkiem nie rozbiłem. Biorę w dłoń siusiaka, macam się po mosznie a tu niespodzianka, jajek brak
Z bólu i przerażenia tak mi się moszna skurczyła że jajca wciągnęło. Po jakimś czasie wróciły na miejsce ale strachu to ja się tyle nigdy nie najadałem. Żadnemu facetowi tego nie życzę, stawiam że mniej boli ujebanie ręki niż uderzenie w jaja.