Nie pierdol sarkosiu, powiem tak: zrobiłem w aucie z zjaranym kierowcą przynajmniej z 100 000 km (zazwyczaj po mieście albo wyjazd na narty na słowację w zimowych warunkach lub off road) Po ganji raczej nie szarżujesz i jeżdzisz jak emeryt ciesząc się rozmową, widokami lub samym prowadzeniem auta. W dupie byłeś gówno widziałeś.
Oczywiście namawiam wszystkich - jak już nałóg to właściwy. (sami sobie wybierzcie)