Wysłany:
2014-08-02, 3:11
, ID:
3393010
Zgłoś
@ cola1111,
Miałem kiedyś takiego kumpla w liceum. Jak ja poszedłem na studia do WAW, to on przyszedł tu pracować. Kontakt się zj🤬 no bo przecież on to p🤬li takich jak ja co to rodzice im na studia dają. On tylko 10k zł zgromadzi, założy kebaba, potem drugiego i jak ja studia skończę, to on już będzie bonzo. C🤬ja mu z tego wyszło. Potem były kolejne pomysły. Na zmianę gówniana praca w WAW i powrót do rodziców na wieś. Rozkręcanie kolejnego gówna. Jakieś siłownie, wideo filmowanie, staże w powiecie i c🤬j wie co jeszcze. Jakieś dofinansowanie z UE na firmę, która dostała jedno zlecenie i padła. Obecnie jest na etapie zakładania klubu sportowego we wsi. Gość jednym słowem odpłynął. Też tak myślał, że tylko mu kapitał potrzebny, ale przecież w tym kraju to nie dają takim jak on więc ból dupy wielki jaki to on pokrzywdzony. Przecież na dzienne rodziców nie było stać i on koniecznie musiał do pracy, a najlepiej biznes własny. I c🤬j, że starszy brat dziennie Polibudę skończył. Przecież łatwiej powiedzieć, że wrogowie nie dali. I skończył z depresją i zszarganym zdrowiem na garnuszku u rodziców. I dalej żyje swoimi ułudami. I powiem Ci, że mi go nie żal. J🤬y miał taką pogardę i poczucie wyższości nad całym światem, że mu się należało. Pamiętam dokładnie jak się p🤬lony wywyższał wobec mnie jaki, to on lepszy jest i rekin biznesu, a ja c🤬ja będę miał z tych studiów bo najwyżej na ten znienawidzony etat pójdę. Teraz j🤬a ciota nawet nie wyjdzie się spotkać, a jak już się widzimy to spuszcza łeb i do domu lezie zaraz. Boli go to, że komuś się lepiej powiodło, a przecież, to jemu miało się udać bo to on był ten lepszy i mądrzejszy. Ja sobie zap🤬lam na tym etacie i jest mi nieźle. Przykładam się i jestem dobry wiec zaczęła pojawiać się też niezła kaska z misji pobocznych. Może nawet kiedyś założę własny biznes, ale nie dlatego, że to mój życiowy cel, ale dlatego, ze chciałbym mieć kiedyś własny bar. On pewnie za 5 lat gdy już się dorobię kredytu na mieszkanie stwierdzi, że mi to się jednak w c🤬j powodzi i przyjdzie do mnie z zajebistym pomysłem na biznes tylko będę musiał zainwestować bo on "chwilowo" bez kasy. Ja pewnie go spuszczę na drzewo i się obrazi śmiertelnie. Za 10 lat będzie już kolejnym Januszem Cebulakiem, który siedzi na dupie, narzeka i p🤬li jak to innym łatwiej było w życiu i jak by on tak miał jak inni na starcie, to teraz by pił drinki we własnym hotelu na Majorce.
Jak rzeczywiście uważasz, że masz 10 pomysłów zajebistych to idź o nich pogadaj z kimś ktoś się już czegoś dorobił. Zobaczysz, że runą jak domek z kart. Weź lepiej sobie wymyśl co lubisz robić i w czym jesteś dobry i zacznij k🤬a studia/pracę w tym kierunku. Twoja pogarda dla "zap🤬lających na etacie za miskę ryżu" bawi mnie i irytuje. W dupie byłeś i gówno widziałeś. Tacy jak ty lubią sobie p🤬lić, że to kwestia, kasy, pomysłu, szczęścia żeby się dorobić. Wydaje Ci się, że w rok będziesz miał imperium. C🤬ja będziesz miał bo żyjesz jakąś bajką. Ludzie, którzy do czegoś doszli najczęściej zap🤬lali na to, czasem i całe życie, a ty jak widać gardzisz zap🤬laniem więc gówno w życiu osiągniesz jeśli nie zmienisz podejścia.
Dziękuję, dobranoc