Jeżeli w danym miejscu zamontowany jest fotoradar na stałe i jego wkład nie pojawia się od święta, to będzie to lepsze rozwiązanie, aniżeli takie światła. Bo dziś wyhamujesz idealnie (czujki Cię zmierzyły, komputer obliczył bla bla bla), a jutro będzie ślisko i zatrzymasz się nie przed, a za skrzyżowaniem. Ale to jest jeszcze chuj.
Najistotniejsze jest to, że jak choćby na powyższym filmiku, widać, jak nieprzewidywalne są takie światła. Czerwone zapala się jakby nie było nagle, powodując często ostrzejsze hamowanie. A jak już wyhamujesz... To zapala się zielone. Nosz kurwa, genialne.
Gdyby w tym samym miejscu było ograniczenie 40km/h i fotoradar (praktyczna dozwolona prędkość około 50-55km/h), byłoby to zupełnie przewidywalne - jedziesz, jest ograniczenie, jest znak o radarze, zwalniasz do 50km/h i przejeżdżasz, zupełnie bezproblemowo. A tak to ruletka. Tym bardziej dla przyjezdnych.
TheSkorpioniks napisał/a:
postawić tam kamerkę to kto by przejechał na czerwonym dojebać mandacik. Lepsze takie rozwiązanie niż płacić mandaty