Wysłany:
2013-04-26, 21:08
, ID:
2070665
Zgłoś
Miałem sytuację. Skręcam w lewo na skrzyżowaniu. Uprzejmy kierowca lewego przeciwnego pasa (i tak dojeżdżał do korka) stanął przed pasami i macha, że mnie przepuszcza. Za nim stał dostawczak. Ok, dzięki (macham) i niezwłocznie ruszam. BUM. Na prawym przeciwnym pasie jebnęła mnie 'eLka' (pojazd szkoleniowy). Przez tego dostawczaka jej nie widziałem, a jechałem na pewniaka, że jest OBOWIĄZEK zatrzymania się przed przejściem, jeśli pojazd na sąsiednim pasie się zatrzymuje. I zachowanie szczególnej ostrożności. eLka nawet nie zwolniła, a instruktor do spraw kierowania taczką stwierdził, że miałem szczęście, bo oni jechali WOLNO, 40km/h... Ja stary dureń łyknąłem winę o zajechaniu/wymuszeniu pierwszeństwa, bo... no właśnie kurwa nie wiem, w szoku byłem. Człowiek jedzie, myśli o własnych sprawach, a tu jeb. Nie pozdrawiam debila w NDZ dwa-dwa-LF, błękitne Punto. Kwiatek? Info dla kursantów. "Państwo sobie zapalą albo pójdą do galerii obok, bo to trochę potrwa, nim dostaniemy samochód zastępczy, i będziemy kontynuowali jazdę" Rosja? Nie, Polska.