Miał duże szanse przeżyć to. To nie było kopnięcie, a ledwie draśnięcie. Prędzej upadek go zabił, niż taki prąd.
Tak jest najczęściej przy porażeniu prądem o ile nie zabije cię samo napięcie.
W tym przypadku miał szansę na zgon już w czasie lotu bo macał transformator po stronie średniego napięcia, a z tym to już nie ma żartów jak z niskim.
Nie znam się na prądzie. Niby zasady nie są trudne, ale przy prądzie nie ma pomyłek. Nawet sam gniazdka boję się wymienić, wyłączam bezpieczniki, sprawdzam lampką nocną, używam rękawic. Oceniłem po wielkości rozbłysku i że nie osmaliło.
W domu przed porażeniem zabezpiecza cię prawidłowo działająca instalacja. Nawet gdybyś coś odstawił przy wymianie gniazdka to zadziała zabezpieczenie przeciwzwarciowe albo różnicowo-prądowe w bardzo krótkim czasie (0.2s). Na transformatorze nie ma zabezpieczenia, które by mogło cię uratować odpowiednio szybko zanim się nie zwęglisz.
Nie wspominając o prądzie rzędu setek lub tysięcy amperów, który po prostu wypala sobie drogę do ziemi/słupa w ciele tego żywego bezpiecznika
nie zlicze ile razy mnie prad jebnal, jak za dzieciaka sie bawilem. Rodzice odpuscili i nauczyli mnie jednej rzeczy chcesz sie bawic zakladaj humowe obuwie. Zeby cie prąd nie złapał. Jak nie zamkniesz obwodu to cie popiesci ale nie zrobi z ciebie zarowki i zblokuje nerwy.