Drodzy sadole, mam dla was krótką anegdotkę o moim dziadku, który niespełna 2 dni temu opuścił ten świat.
Mój dziadek był przewlekle chory, kilkukrotnie hospitalizowany. Ostatnimi dniami mu się pogorszyło (nie w kwestiach chorób, po prostu zaczęły go opuszczać siły). Zdążyłem już się nastawić na to, że jego czas dobiega końca i jak najbardziej przykładałem się do tego, żeby umarł szczęśliwy w otoczeniu rodziny, w domu - tak jak chciał. Ale przejdźmy do rzeczy - miałem w domu mojego 80-letniego dziadka, który dokonywał żywota. Rzekomo przed śmiercią, czuje się, że puszczają zwieracze. Mój dziadek musiał doznać takiego uczucia, bo za wszelką cenę chciał dotrzeć do toalety. Niestety nawet z pomocą mamy nie daliśmy rady go tam doprowadzić, bo po prostu był już na wyczerpaniu, powłóczył nogami, a my nie mieliśmy tyle krzepy, żeby go unieść. Przysiadł, żeby zregenerować siły przed ostatnim odcinkiem wyprawy na kibel - spoczęciem na muszli. Z powodu niewielkich rozmiarów mojej toalety, dziadek miał problem, żeby wyciągnąć spod siebie nogi i zająć wygodną pozycję. I w tym momencie dochodzi do najstraszniejszego wydarzenia tego dnia. Dziadek poprosił, żebym zdjął mu laczki, bo mu przeszkadzają. Nawet nie wiecie, jak zacząłem panikować. Nie zdjąłem ich, ale za kilka sekund sam się ich pozbył. Momentalnie stracił przytomność, chwilę potem oddech i mimo wszelkich prób resuscytacji nie doczekał nawet przyjazdu karetki pogotowia.
Nie traktujcie przesądu o gubieniu butów przy śmierci jako zwykłej głupoty. Sam przekonałem się, że coś w tym musi być.
Historia w 100% moja, w 100% prawdziwa
Mój dziadek był przewlekle chory, kilkukrotnie hospitalizowany. Ostatnimi dniami mu się pogorszyło (nie w kwestiach chorób, po prostu zaczęły go opuszczać siły). Zdążyłem już się nastawić na to, że jego czas dobiega końca i jak najbardziej przykładałem się do tego, żeby umarł szczęśliwy w otoczeniu rodziny, w domu - tak jak chciał. Ale przejdźmy do rzeczy - miałem w domu mojego 80-letniego dziadka, który dokonywał żywota. Rzekomo przed śmiercią, czuje się, że puszczają zwieracze. Mój dziadek musiał doznać takiego uczucia, bo za wszelką cenę chciał dotrzeć do toalety. Niestety nawet z pomocą mamy nie daliśmy rady go tam doprowadzić, bo po prostu był już na wyczerpaniu, powłóczył nogami, a my nie mieliśmy tyle krzepy, żeby go unieść. Przysiadł, żeby zregenerować siły przed ostatnim odcinkiem wyprawy na kibel - spoczęciem na muszli. Z powodu niewielkich rozmiarów mojej toalety, dziadek miał problem, żeby wyciągnąć spod siebie nogi i zająć wygodną pozycję. I w tym momencie dochodzi do najstraszniejszego wydarzenia tego dnia. Dziadek poprosił, żebym zdjął mu laczki, bo mu przeszkadzają. Nawet nie wiecie, jak zacząłem panikować. Nie zdjąłem ich, ale za kilka sekund sam się ich pozbył. Momentalnie stracił przytomność, chwilę potem oddech i mimo wszelkich prób resuscytacji nie doczekał nawet przyjazdu karetki pogotowia.
Nie traktujcie przesądu o gubieniu butów przy śmierci jako zwykłej głupoty. Sam przekonałem się, że coś w tym musi być.
Historia w 100% moja, w 100% prawdziwa