RockyWood napisał/a:
ale gość miesza... fakt - nic nowego.
Niech teraz zgadnę....
Pracodawca wozi się nowiutkim samochodem za ponad 300kk prawdopodobnie terenowym, ma willę prawdopodobnie z basenem, 3-4x w roku ma urlop w ciepłych krajach, jego dzieci mają podobnie z tym że nie są właścicielami firmy a mają w niej etat na papierze.
Przeciętny Polak zarabia minimalną i na więcej nie ma co liczyć w PORYWACH ma dodatkowo premię max 30%...
Aha... między 2200 a 1600 nie ma wielkiej różnicy - i tak zdechniesz z głodu "na swoim".
A teraz serio:
Powiem Ci coś na własnym przykładzie i przykładzie ludzi, których poznałem.
Ale wpierw przedstawię różnicę.
Wersja pierwsza: Jesteś studentem, uczniem po technikum, uczniem po liceum. Byłeś na studiach/w technikum i byłeś jednocześnie na utrzymaniu rodziców, uczyłeś się, korzystałeś z młodości, balowałeś a teraz idziesz na gotową i ciepła posadkę i olaboga zły szef, dużo zarabia, ma dobry samochód a ja pracuje za 2000 zl na rękę. - Podsumowanie: Miałeś spokojne życie, zero stresów, zero ryzyka a teraz masz posadkę której nie musiałeś sam sobie stworzyć i nie musisz specjalnie się o nią starać.
Wersja druga ( opisane z przykładu ludzi jakich znam ):
Człowiek jeszcze w trakcie liceum zapierdziela wieczorami do pracy, uczy się w dzień, pracuje wieczorem, nocami się uczy do sprawdzianów. Brak czasu na imprezowanie i zabawę. Kończy liceum i mając jakieś środki, które zaoszczędził za nędzne pieniądze otwiera coś małego. W wieku 20 lat zapierdala po 12 h dziennie przy swoim interesie, wraca do domu wyczerpany i pracuje dalej nad kolejnymi dostawami i tak dalej. Po 3 latach zasuwania gromadzi większe środki ( mieszka non stop z rodzicami ) i bierze ogromny kredyt. Podejmuje ogromne ryzyko, bo nie wie czy jego interes wypali. Rozkręca pierwsza większa firmę w wieku 26 lat ( Ty właśnie skończyłeś studia i powoli zastanawiasz się gdzie chciałbyś pracować ). Dalej pracuje, po 12-14 h dziennie, bo kredyt sam się nie spłaci, zatrudnia tez większą ilość pracowników bo ma więcej zleceń ( zlecenia też się z nieba nie wzięły tylko on o nie musiał walczyć ). W wieku 32 lat spłaca kredyt i firma wychodzi na prostą. Buduje sobie dom i kupuje lepszy samochód, jako nagrodę za 12 lat zapierdolu i wyrzeczeń. Zaczyna się bawić, na co nie miał czasu przez ostatnie 12 lat. Po tym okresie pełnym stresu, strachu o firmę, ciężkiej pracy ponad siły zatrudnia 26 letniego studenta, który ostatnie 10 lat balował w najlepsze za 2000 zł na rękę i słyszy "Ja to kurwa zarabiam 2000 na rękę a ten samochodem za 200 000 zł jeździ jebany złodziej"
Sam od 16 roku życia zapierdalałem wieczorami w Pubie ( nie ten przykład nie był o mnie a o jednym z moich szefów ), pracowalem tak przez 9 lat. W liceum zaś uczyłem się w jednym z lepszych ( 4 miejsce w rankingu na 18 liceów ). Zapierdzielałem wieczorami a w dzień i po nocach się uczyłem. Poznałem multum ludzi z mojej przyszłej branży jako klientów lokalu. Teraz mam firmę jednoosobową i pracuje na siebie. Nie miałem czasu wyjeżdżać, nie miałem czasu balować i teraz nie płaczę, bo wiem że wielu ludzi na których tak psioczycie miało w życiu ciężej niż wy...
ps. Po studiach nie jesteście skazani na pracę za 2000 zł na rękę. Około 3000 zł dostaje informatyk w moim mieście, też nie jest dużo, ale to przeciętny informatyk... Inna osoba jaką znam, skończyła informatykę z wyróżnieniem, zapierdalała nad książkami cały czas, oczy wlepione w monitor nad programami... ( nie wygląda na nerda wcale - normalnie wyglądający koleś ), nie balował, uczył się i jeszcze na 4 roku studiów zaproponowano mu dobry etat za ponad 4000, zapierdalał w firmie i awansował. Później dostał z innej firmy jeszcze lepszy etat i tak w ciągu 4 lat firmy zalewały go swoimi ofertami. Teraz zarabia ponad 10 000 na rękę i zaczyna dopiero w życiu się bawić i podróżować...
Może to wam da coś do myślenia.