wydarzenia.interia.pl/swietokrzyskie/news-sprawca-wypadku-w-brzezinach...
Skoro dzieciak włączał się do ruchu to jest tylko i wyłącznie jego wina, bez znaczenia czy pojazd prowadził najebany czy trzeźwy, jebana amebo.
Niestety ale jesteś w błędzie - jeśli w jakimkolwiek wypadku lub kolizji bierze udział nietrzeźwy kierowca zawsze wina spada na niego. Wytłumaczenie jest bardzo proste - droga to nie jest gra w kółko i krzyżyk - wiele różnych sytuacji których nie da się przewidzieć może wyniknąć w ruchu i kierowca który jest trzeźwy zawsze ma szanse jakkolwiek zareagować, a najebany w sztok skurwysyn nie zrobi nic bo sam nie wie co się dzieje.
Osoby które w jakikolwiek sposób bronią tych pijanych morderców za kierownicą powinny razem z nimi być likwidowane w trybie natychmiastowym.
A czy z prawnego punktu widzenia osobie mającej 2,7 promila można zarzucić świadome działanie, przecież jak dla mnie taka ilość mocno wpływa na poczytalność i świadomość tego co się robi.
Co do opisu to normalka w Polsce. Takie mamy sądy. Jeszcze ignoranci stwierdzą że to kwestia naszego prawa ale każdy ogarnięty wie że prawo w Polsce pozostawia bardzo dużo w rękach sędziów właśnie.
Pamiętam jak na wykopie broniono sedzię która uniewinniła typa który wiejską drogą w nocy po pijaku i z zabranym prawem jazdy zabił dzieciaka na rowerze który wyjechał z posesji.
Pani sędzia stwierdziła że to że był pijany i miał zabrane prawo jazdy nie miało znaczenia bo dzieciak wyjechał nagle i nie miał prawa go zauważyć.
Te same sądy a konkretnie pewna pani sędzia która brała udział w szansie na sukces (do znalezienia na YouTube) skazała maszynistę który w nocy przyjechał starszą kobietę która położyła się na torach. Najprawdopodobniej popełniając samobójstwo.
Sprawa miała takie smaczki jak na przykład to że wypadek miał miejsce późną jesienią a eksperyment procesowy był robiony o tej samej godzinie ale wiosną czy tam latem.
Tak tak, wolne sądy.
Poczytajcie sobie detektywa to już całkiem się za głowę złapiecie.
Nie żyje 43-letni mieszkaniec gminy Morawica. Nieoficjalnie wiadomo, że był sprawcą śmiertelnego wypadku, który miał miejsce 6 lipca.
Małgorzata Perkowska-Kiepas, oficer prasowy Komendy Miejskiej Policji w Kielcach, informuje, że w piątek w południe policjanci otrzymali zgłoszenie. Wynikało z niego, że 43-letni mieszkaniec gminy Morawica targnął się na swoje życie.
Służby pojechały na miejsce. - Pomimo reanimacji życia mężczyzny nie udało się uratować - relacjonuje policjantka.
Nieoficjalnie wiadomo, że chodzi o Mariusza M., sprawcę śmiertelnego wypadku w miejscowości Brzeziny w powiecie kieleckim. Doszło do niego 6 lipca.
Z naszych pierwszych i bardzo wstępnych ustaleń wynika, że kierujący chevroletem 43-latek, który jechał od Morawicy, z nieustalonych przyczyn zjechał na przeciwległy pas ruchu. Najpierw uderzył w opuszczone już rogatki na przejeździe kolejowym, potem przejechał przez przejazd i zderzył się czołowo z oplem corsą. To drugie auto uderzyło w efekcie w dwa pojazdy, które stały za nim - w renault i kię - relacjonowała tuż po wypadku Małgorzata Perkowska-Kiepas.
Zginął wtedy 58-letni mężczyzna, a dwie inne osoby zostały ranne.
Niedługo po tragedii prokuratura domagała się tymczasowego aresztowania 43-latka. Nie zgodził się na to jednak sąd. Z decyzją nie zgodził się m.in. minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro, który orzeczenie nazwał "niebywałym skandalem".
Sprawę w piątek badał Sąd Okręgowy w Kielcach, który jednak zdecydował o areszcie dla Mariusza M. na okres trzech miesięcy.