dziaad napisał/a:
od tej muzyki można dostać pojebania zmysłów...
Nie słyszałeś chyba wietnamskiej "muzyki" elektronicznej. Wszystko, co zremiksują, ale to dosłownie wszystko jest na ten sam jebany bit. Do tego w połączeniu z ich spierdolonym językiem przypominającym gulgot wody w czajniku, albo warkot 2 walczących że sobą psów puszczony od tyłu; tworzy to wszystko mieszankę wybuchową. I to taką, którą można torturować więżniow w Guantanamo. Jestem zmuszony tego słuchać, bo tam gdzie pracuje jest pełno tych małych żółtych chujków dookoła. Na szczęście podłączyłem 2 zestawy głośników do kompa (łącznie jest ich 9 razem mają jakieś 300W), i gdy tylko żółtki zapuszczą swoją łupaninę, ja zgłuszam ich swoją muzyką. Poniżej macie próbkę tego żółtego szajsu, do którego wietnamce trzepią swoje małe żółte kapucynki.
Przewińcie ten kawałek do dowolnego momentu kilka razy, a potem w podobnych puśćcie inny i też poprzewijajcie kilka razy. Wtedy zrozumiecie o co mi chodzi.