No więc tak się zdarzyło że pracuję jako mechanik w USA. Większość mojej roboty polega na wymienianiu całych elementów, bo tutaj nikt niczego nie naprawia. Silnik stuka czy pali olej? Wymienić. Amortyzator cieknie? Wymienić cały razem ze sprężyną. Alternator przestał ładować? Wymienić. Potem te części są wysyłane do Chin i tam naprawiane, tylko po to żeby trafić spowrotem do USA na półki.
Jest tutaj tak dużo głupich ludzi jak myślałem gdy jeszcze byłem w Polsce. Smutne, ale więcej pieniędzy to się przeniosłem. Nie pomaga też to że nie ma tutaj inspekcji jak w Polsce. Tylko sprawdzają czy samochód nie produkuje za dużo spalin.
Wrzucam tutaj kilka zdjęć z mojej prywatnej kolekcji. Większość to hamulce, bo dziury w silniku to mnie po piątej przestały interesować.
Tutaj jeden pan postanowił sobie "ulepszyć" swojego trucka poprzez założenie takich ładnych śrub na koła. Jakiś czas później coś mu się kierownica zaczęła trząść jak jechał, to przyjechał żeby mu koła wybalansować. Śruby albo były złe, albo za luźne. Oczywiście nie chciał zapłacić za naprawę, tylko założyć nowe śruby i w drogę.
Jak ktoś jest zainteresowany, nie widać tutaj tarczy bo to takie coś:
Audi albo jakieś inne Niemieckie. Pan przyjechał żeby olej zmienić. Za bardzo go nie interesowało że hamulce to też już niedługo by się przydało...
Tutaj dumny pan z Meksyku przyjechał żeby mu zbierzność ustawić, bo właśnie naprawił swojego zardzewiałego szrota. Biedny chyba zapomniał śruby dokręcić.
Pewnie też jeździł tak przez chwilę, bo opona już druty pokazała na krawędzi. No i że opona zupełnie łysa też go nie interesowało.
Tutaj jedna z tych super przebudowanych w Chinach części - kompresor od klimatyzacji. Wsadzony, system naładowany, silnik odpalony, ale coś nie działa. To koleś zostawia samochód włączony i go podnosi żeby zobaczyć ten kompresor z bliska. BOOM!
Twarz cała w tym zielonym oleju (barwnik UV). Prowadzimy go to umywalki. Ten kawałek metalu znaleźliśmy później na parkingu. Przez kolejny miesiąć każdy krzyczał "Fire in the hole" przy pierwszym uruchomieniu gdy kompresor był wymieniony.
Jeden z silników który inny pracownik wymieniał. Samochód się przegrzewał, przepływu nie było nawet bez termostatu i jest przepływ przez chłodnicę, a klient nie chciał zapłacić za rozebranie silnika żeby się do pompy wodnej dobrać. Nowy (używany) silnik wsadzony, klient odjechał zadowolony. Stary silnik został, a że ja ciekawska istota jestem to się do niego dobrałem.
Chevrolet genialny wsadził dodatkowy łańcuch żeby samą pompę wodną napędzać (ta zębatka po lewej). Łańcuch się urwał i jakimś cudem nie zniszczył reszty silnika. A że pompa się nie obraca to się silnik przegrzewa.
Tutaj klient przyjechał bo coś mu hałasuje.
Nie za bardzo wiem jak się to stało.
Tutaj miła starsza pani z Lexusem. Nagle samochód przestał hamować i wjechała komuś w pupę. Nie wie co się stało. Nic nie słyszała. Nie bijcie ale nagrałem w pionie.
Obie przednie tarcze są w dwóch częściach, klocki wyleciały, aparaty hamulcowe wypłuły tłoczki. Tył też dobrze nie wyglądał. Stało się nagle.
Klient nie lubi że jego samochód "pływa" od pasa to pasa. My mówimy że prowadzi się jak łódź.
Ruda szmata.
A że wszyscy na sadolu lubią zwierzątka, bonus:
Jak się przyjmie to mam tego trochę więcej.
Część II
Część III
Jest tutaj tak dużo głupich ludzi jak myślałem gdy jeszcze byłem w Polsce. Smutne, ale więcej pieniędzy to się przeniosłem. Nie pomaga też to że nie ma tutaj inspekcji jak w Polsce. Tylko sprawdzają czy samochód nie produkuje za dużo spalin.
Wrzucam tutaj kilka zdjęć z mojej prywatnej kolekcji. Większość to hamulce, bo dziury w silniku to mnie po piątej przestały interesować.
Tutaj jeden pan postanowił sobie "ulepszyć" swojego trucka poprzez założenie takich ładnych śrub na koła. Jakiś czas później coś mu się kierownica zaczęła trząść jak jechał, to przyjechał żeby mu koła wybalansować. Śruby albo były złe, albo za luźne. Oczywiście nie chciał zapłacić za naprawę, tylko założyć nowe śruby i w drogę.
Jak ktoś jest zainteresowany, nie widać tutaj tarczy bo to takie coś:
Audi albo jakieś inne Niemieckie. Pan przyjechał żeby olej zmienić. Za bardzo go nie interesowało że hamulce to też już niedługo by się przydało...
Tutaj dumny pan z Meksyku przyjechał żeby mu zbierzność ustawić, bo właśnie naprawił swojego zardzewiałego szrota. Biedny chyba zapomniał śruby dokręcić.
Pewnie też jeździł tak przez chwilę, bo opona już druty pokazała na krawędzi. No i że opona zupełnie łysa też go nie interesowało.
Tutaj jedna z tych super przebudowanych w Chinach części - kompresor od klimatyzacji. Wsadzony, system naładowany, silnik odpalony, ale coś nie działa. To koleś zostawia samochód włączony i go podnosi żeby zobaczyć ten kompresor z bliska. BOOM!
Twarz cała w tym zielonym oleju (barwnik UV). Prowadzimy go to umywalki. Ten kawałek metalu znaleźliśmy później na parkingu. Przez kolejny miesiąć każdy krzyczał "Fire in the hole" przy pierwszym uruchomieniu gdy kompresor był wymieniony.
Jeden z silników który inny pracownik wymieniał. Samochód się przegrzewał, przepływu nie było nawet bez termostatu i jest przepływ przez chłodnicę, a klient nie chciał zapłacić za rozebranie silnika żeby się do pompy wodnej dobrać. Nowy (używany) silnik wsadzony, klient odjechał zadowolony. Stary silnik został, a że ja ciekawska istota jestem to się do niego dobrałem.
Chevrolet genialny wsadził dodatkowy łańcuch żeby samą pompę wodną napędzać (ta zębatka po lewej). Łańcuch się urwał i jakimś cudem nie zniszczył reszty silnika. A że pompa się nie obraca to się silnik przegrzewa.
Tutaj klient przyjechał bo coś mu hałasuje.
Nie za bardzo wiem jak się to stało.
Tutaj miła starsza pani z Lexusem. Nagle samochód przestał hamować i wjechała komuś w pupę. Nie wie co się stało. Nic nie słyszała. Nie bijcie ale nagrałem w pionie.
Obie przednie tarcze są w dwóch częściach, klocki wyleciały, aparaty hamulcowe wypłuły tłoczki. Tył też dobrze nie wyglądał. Stało się nagle.
Klient nie lubi że jego samochód "pływa" od pasa to pasa. My mówimy że prowadzi się jak łódź.
Ruda szmata.
A że wszyscy na sadolu lubią zwierzątka, bonus:
Jak się przyjmie to mam tego trochę więcej.
Część II
Część III