Wysłany:
2019-11-11, 3:35
, ID:
5545639
4
Zgłoś
Bałem się kiedyś, że w trakcie pływania złapie mnie taki skurcz i przez to utonę. Skurcze tego rodzaju (szczególnie na łydkach) można wywołać samemu - więc tak robiłem. Często co noc, po kilka razy. Przywykłem do tego bólu. Jest okropny, paraliżuje czasem, sprawia, że można stracić władzę nad kończynami i boli strasznie. Ale nauczyłem się go zwalczać, żyć z tym bólem, chodziłem w trakcie trwania takich skurczy.
No i kiedyś faktycznie złapały mnie skurcze dokładnie tego rodzaju w trakcie pływania po jeziorze jak wpłynąłem (przez własną głupotę) między pływające glony. Nie dość, że skurwysyny oplatały mnie przy każdym ruchu to wtedy złapały mnie skurcze. Z paniki. Jednak udało mi się zwalczyć ból do którego przywykłem, dopłynąłem do brzegu i porzygałem się tam. To był pierwszy raz jak poczułem oddech śmierci na karku.
Taka ciekawostka